Archiwum bloga

poniedziałek, 28 grudnia 2020

PANNA (VIRGO, KANYA RASHI)

Jeśliby rozpatrywać korelacje między poszczególnymi znakami zodiaku, w swoim czasie niechybnie dotarlibyśmy do Panny i Lwa. Oczywiście, co zostało już zresztą dużo wcześniej wyjaśnione, niewskazanym jest rozprawianie o astrologii w oderwaniu od kontekstu personalnego, dlatego też niniejszy opis związku „Żelaznej dziewicy” z „Królem Sawanny” potraktujemy jedynie jako zestawienie archetypów obydwu tych znaków. 

Mając przed oczyma Firmamentum Sobiescianum, czyli Heweliuszański rysopis konstelacyjny, dostrzeżemy z mieszaniną zaskoczenia i rozbawienia, że Panna kieruje swój wzrok ku genitaliom Lwa, który w dodatku unosi ogon, tak jakby wielce kontent był z tych nietypowych oględzin. Rzecz jasna można zadowolić się upraszczającym całą sprawę orzeczeniem, iż obraz ten taki, jakim go widzimy, czyni z naszego sławnego niebiańskiego kartografa niezłego świntucha o niepospolitej wyobraźni. Niemniej jednak, badając ogólne cechy zarówno oglądającej, jak i podziwianego, nie sposób uciec od nasuwających się w wyniku tych obserwacji wniosków.  
    
Panna, nawet uwzględniając cywilizacyjne i kulturowe konwersje charakterologiczne właściwe jej archetypowi, przejawia zainteresowanie Lwem głównie na płaszczyźnie seksualnej, lecz zazwyczaj tylko takiej - pod kątem światopoglądowym, preferowanych sektorów/dziedzin egzystencji  i  ukierunkowanych na nie działań oraz uposażenia energetycznego i jego manifestacji jest odeń kompletnie różna; „zgrzyt” (a właściwiej „zgrzyty”) wypiera/wypierają kompatybilność. I tak właśnie najczęściej bywa, gdy w świecie rzeczywistym przecinają się drogi życia osób mających szczególnie silnie obsadzone planetami i aspektami między nimi właśnie te sygnifikacje. To z kolei, czego poszukuje (czy raczej może poszukiwać) w Pannie wciąż nienasycony Lew, który zdążył już nieco dostać po wysoko zadartym wąsatym nosie od życia, zawiera się nie tyle w potrzebie bycia podziwianym i pieszczonym pochlebstwami, lecz w pożądaniu dotąd niezaznanej partnerskiej stabilizacji. Ponieważ jednak Panna, ze swym kompleksowo analitycznym i wysoce podejrzliwym podejściem nie jest specjalnie chętna, by zaufać ancymonowi-bawidamkowi z grzywą, koniec końców amant odchodzi jak niepyszny, a jego zraniona duma cierpi po raz kolejny. Każde z nich żyje w przeświadczeniu, że to właśnie ono ma rację, i żadne nie jest skłonne, by pójść na kompromis. Ot, taki oto pat, a klęska dla obojga. Ojczyźniane przysłowie o „kosie, co trafiła na kamień” pasuje tutaj jak ulał. 
                

KRÓTKA HISTORIA O (NIEPEŁNYM) ZYSKU I (NIEPEŁNEJ) STRACIE

Pod naszą szerokością geograficzną wizerunek zodiakalnej Panny rozpowszechniony jest jako obraz Najświętszej Maryi Panny Zawsze Dziewicy, matki Jezusa, ideału wstawienniczej wspomożycielki poszukujących pocieszenia „z Góry”, lub pod postacią towarzyszki nauczyciela z Nazaretu, Marii Magdaleny. Tak przedstawiony archetyp, który wraz z europejską ekspansją chrześcijaństwa ongiś do nas przywędrował, by niedługo potem zająć miejsce symboli kobiecości zgodnych z pogańskim totemizmem, ustanowiony został jeszcze u schyłku Cesarstwa Zachodniorzymskiego, choć już w starożytności był obecny pod wieloma innymi postaciami. 
    
Na długo przed tym, nim wyobrażenie istoty Panny nabrało ekspiacyjnego charakteru, Mezopotamczycy i Babilończycy czcili boginię Isztar poślubioną Baalowi (męskiemu odpowiednikowi staroegipskiego Apisa lub Chnuma), której kult obejmował między innymi rytuały świątynne z udziałem nierządnic sakralnych; przedstawiana była jako kobieta władcza, wyzwolona, ze świadomie rozbudzoną i ukierunkowaną energią seksualną, powożąca rydwan zaprzężony w lwy (spersonifikowany symbol siły i potęgi witalnej, obecny w kulturze chińskiej, indyjskiej i sumeryjskiej, później także w perskiej i akadyjskiej ). Egipcjanie zaś zanosili modły do Izydy (Isis), Bogini Matki-Karmicielki, małżonki władcy podziemnego świata i Krainy Umarłych, Ozyrysa. Z kolei Grecy utożsamiali ją z córką Zeusa, lekkozbrojną Ateną, jak również z kochanką Aresa Afrodytą, uosobieniem erotycznej miłości, a w pomniejszej mierze także z Demeter (Ceres) i Persefoną (Korą), odpowiednio boginiami płodności i polnego urodzaju oraz budzącej się na wiosnę przyrody (stąd patronująca konstelacji Panny gwiazda Spica (Alfa Virginis), w dosłownym tłumaczeniu z łaciny oznaczająca po prostu „kłos”; ciekawostką jest, że zestawione ze sobą gwiazdy wchodzące w skład konstelacji Panny, tj. Spica, Porrima, Vindemiatrix oraz Zavijava (Beta Virginis) tworzą charakterystyczny kształt litery „Y” - graficzny symbol dróg rodnych kobiety). Rzymianie natomiast uznali za nią swą helleńską odpowiedniczkę w postaci nurzającej się w morskiej pianie Wenus, oblubienicy gorącokrwistego Marsa. W obu ostatnich interpretacjach Panna ukazywana była jako kwintesencja przebudzonej i urzeczywistnionej energii dionizyjskiej (inaczej witalnej/życiowej, której podstawowym i najprymitywniejszym wyrazem jest pożądanie seksualne); do niej to właśnie odwoływał się choćby Fryderyk Nietzsche, kreśląc na łamach swych dzieł niepomiernie wzbogacających kanon nowożytnej literatury filozoficznej portret „nadczłowieka”. Powyższe przykłady nad wyraz dobitnie świadczą o tym, iż Pannie wbrew krótkowzrocznej ocenie wstępnej zdumiewająco blisko do Lwa, potwierdzając postawioną uprzednio tezę wyniesioną z bezpośrednich obserwacji i doświadczeń życiowych. 
    
Podręczniki astrologii tradycyjnej zgodnie uczą o ścisłym związku między Panną a planetą najbliższą Słońcu, czyli Merkurym (Hermes), obsadzając ją (tę planetę) w roli władcy tegoż znaku. Z historycznego punktu widzenia wydaje się to naturalną koleją rzeczy. Był to najwłaściwszy na tamten czas sposób alegorycznego wyrażenia starożytnej idei świadomej wstrzemięźliwości, której praktykowanie prowadzić miało do pełnej aktywacji systemu czakr, a w konsekwencji swobodnego przepływu energii kundalini (energii życia), biegnącej wzdłuż kręgosłupa ku górze, aż do szóstej czakry o nazwie Ajna (tzw. trzecie oko, tj. gruczoł szyszynki umiejscowiony w śródmózgowiu), której „przebicie” otwierało drogę do wyższej jaźni, umożliwiającej osobiste poznanie roli swojej istoty w wieloaspektowym i wielopoziomowym planie Stwórcy. Merkury (Hermes) dzierżący w dłoni kaduceusz (znany także pod nazwą laski Asklepiosa) opleciony przez dwa węże, symbolizuje nie tylko poznanie intelektualne, wiedzę i przenikliwość dążącą do zrozumienia natury istnienia, ale w swym wywyższonym aspekcie również okiełznanie atawistycznej podstawy życia człowieka w celu dokonania przezeń samodzielnej transformacji indywidualnego bytu . 
    
Jasne jest zatem, dlaczego ewolucja archetypu Panny w świadomości zbiorowej społeczeństw dokonała się w taki a nie inny sposób. Inna sprawa, co z owej wielokulturowej spuścizny uczyniło chrześcijaństwo (katolicyzm i jego odłamy pelagialne, m.in. protestantyzm), rugując niemal całkowicie szersze znaczenie ludzkiej seksualności i potępiając ją w każdej postaci oprócz tej objętej kościelną jurysdykcją.                                    
    

PANNA I PLANETY - ZWIĄZKI HARMONIJNE I BURZLIWE     

Mimo nie tak znowuż stłamszonego na przestrzeni dziejów wenusjańskiego aspektu Panny, nieporozumieniem jest przypisywanie jej hipersensytywności właściwej niektórym z pozostałych znaków żeńskich (w szczególności Rakowi i Rybom, jak również Skorpionowi), jako że reprezentuje ona żywioł ziemi, a więc porządek, ład, ścisłość i zwięzłość, a także chłonność i wybiórczą asymilację treści napływających z zewnątrz, które nie niosłyby ze sobą ryzyka wyszczerbienia ram osobistego komfortu bytowania (stąd też jej niewyzbyty i wciąż obecny aspekt saturniczno-koziorożcowaty). Wynika stąd, że nic, co dzieje się w otaczającym ją środowisku, nie ujdzie uwadze Panny; skrupulatność i zaangażowanie poznawcze to bowiem jedne z jej głównych cech (wspomniany już Merkury się kłania). To zaś, co Panna zaobserwuje, przetworzy myślą wedle własnych kategorycznych kryteriów (słyszalny świst aspektującego ją Urana), choć stricte analityczny krytycyzm oparty na intelekcie i dotychczasowym doświadczeniu może być potęgowany okresowo kumulującymi się uczuciami (wpływ dyrekcyjnego Księżyca), co najprawdopodobniej winno skutkować zapędami introspekcyjnymi, a w rezultacie chronicznym malkontenctwem. 
    
Raz zadaną ranę pamięta na całe życie, jednakże bacząc na dominujące u niej skłonności do autosugestywnych dialogów, przytłoczona nadmiarem roztrząsanych kwestii budzących wątpliwości, może poszukiwać tymczasowego rozwiązania w postaci emocjonalnego zatracenia (skryta dotąd energia wenusjańska, wybudzona z letargu podszeptami jurnego Marsa), niejednokrotnie usprawiedliwianego poczuciem osamotnienia. Okazji, by się zatracić Pannie nie brak, co spowodowane jest jej naturalnym magnetyzmem i urokiem osobistym (kolejny to punkt styku między nią a Lwem). Ponieważ możliwe konsekwencje takowych podjętych działań są zazwyczaj trudne do udźwignięcia, Panna albo zamyka się w sobie, kontemplując negatywną stronę przebytych zaszłości (płaczliwa strona Księżyca), albo nieuchronnie zmierza ku samozagładzie, skuszona złudną obietnicą szczęśliwości (tranzytujący Neptun). Upartość i zawziętość w konsekwentnym obstawaniu przy swoim podsyca przeświadczenie o wyrządzonej jej krzywdzie, i chociaż nie potrafi (choć umówmy się - najczęściej jednak nie chce) ona tego zrozumieć, to takim postępowaniem przysparza więcej cierpienia sobie samej niż bliskim jej osobom (w czym spory udział ma nawiedzający ją epizodycznie choleryczny Pluton). 
    
W przypadku Panny niewykluczone są także nawracające problemy z samoidentyfikacją, spowodowane licznymi rozbieżnościami między wysoce rozbudowanym światem wewnętrznym a kreowanym przez nią wizerunkiem dostępnym do powierzchownego wglądu ogółowi (górujące w tymże znaku Słońce). Istnieje wówczas niebezpieczeństwo uzależnienia poczucia własnej wartości od opinii innych, co na niższym poziomie co prawda współgra z psychofizycznymi uwarunkowaniami rodzaju żeńskiego (jeśli posiadaczką rozpatrywanego kosmogramu jest właśnie kobieta), lecz w dalszej perspektywie ogranicza możliwości posunięcia się naprzód („uziemienie” i przetrzymanie z ramienia dającego lekcję pokory Saturna). 
    
Pannę, przebywającą przez większość czasu w swoim własnym świecie, wypychający ją między ludzi Jowisz z jednej strony daje szansę na rozkwit indywidualnych uzdolnień, z drugiej zaś może prognozować utracenie wyznawanych ideałów związanych z samorealizacją i działalnością zawodową. Tym samym oferuje naukę balansu między niezależnością a konformizmem, pozostawiając wolnej woli wybór ścieżki, którą zechce ona dalej kroczyć. 
    
W świetle powyższych rozważań znamiennym jest, że wspólnotowo-religijny charakter Jupitera nie pociąga Panny w kontekście plemiennego zjednoczenia, ale stanowi zwrotny bodziec do ucieczki od kruszejącego wyidealizowanego obrazu siebie. Stąd już prosta droga do szarogęszącej się obłudy i udawanej pokory, nieadekwatnej względem stanu rzeczywistego. Innymi słowy, wszelkiego rodzaju zwierzchnictwo (czy to faktyczne, czy też wyimaginowane) traktowane jest przez Pannę jako schronienie, azyl w obliczu porażki w postaci zszarganej tożsamości. Dopóki jego arkana okazują się dlań użyteczne, dopóty ona chętnie będzie z nich korzystać, by zamaskować trudy dojrzewania do samodzielności godzącej się na ustępstwa.  


PANNA W DOMACH ASTRALNYCH, CZYLI CO W TRAWIE GWIAZDACH PISZCZY?
                       
Powyżej nakreśliliśmy krótką charakterystykę Panny (a gwoli ścisłości Panien) z uwzględnieniem specyfiki energetycznej przebywających w tym znaku i/lub oddziaływających na tenże znak ciał niebieskich. W poniższym fragmencie skupimy się z kolei na życiowych matrycach dziedzinowych i sprawdzimy, w których z nich Panna czuje się jak ryba w wodzie, a które okazują się dlań istną drogą przez mękę. 

Panna w domu pierwszym (sektorze ego, samooceny i poznania siebie) przejawia tendencję do identyfikowania się zarówno ze swym ciałem (imponowanie ekstrawagancją w wyglądzie), jak i obrazem samej siebie kreowanym codzienną praktyką w interakcjach międzyludzkich. Bardzo ważne jest dla niej zdanie innych, choć może gorliwie temu zaprzeczać. Ponieważ w opozycji do okupowanej przez nią matrycy numer jeden stoi dom siódmy (związki formalne, partnerstwo, relacje intymne), naczelne przedsięwzięcia życiowe podjęte (także nieświadomie) przez Pannę mogą okazać się zdeterminowane pragnieniem znalezienia czułego, troskliwego, zapobiegliwego partnera, w pełni jej oddanego i niewidzącego poza nią świata (Księżyc w nakszatrze Uttara Phalguni  - oddziaływanie tym silniejsze, jeśli w kosmogramie natalnym w pobliżu tejże lunarnej stancji przypałęta się nieznający litości „Ojciec Czas”). Nasza silnie osadzona we własnych uczuciach indywidualistka, powodowana ogromnym głodem miłości, ma jednak poważne trudności w zrozumieniu tego, że naginanie partnera i manipulowanie nim, powodowane chorobliwą wręcz zaborczością i zazdrością, uniemożliwia jej stworzenie stałego, zdrowego związku opartego na wzajemnym szacunku i zaufaniu. I mimo że takie próby zazwyczaj kończą się niepowodzeniem, zawiedzione oczekiwania mogą stanowić wówczas doskonały impuls do poszukiwań przyczyny swego postępowania. Pozostałe możliwości, tudzież skutki przeprowadzanych na własną rękę analiz, przedstawione zostały pokrótce kilka akapitów wyżej. 
    
Rezydując w domu drugim (matrycy szeroko rozumianego bogactwa i obfitości), Panna dąży do zapewnienia sobie bezpieczeństwa na poziomie materialnym. Zważając na wrodzone predyspozycje, może działać w tej kwestii zachłannie, a zarazem roztropnie, jednakże nie gwarantuje jej to powodzenia. Bycze terytorium, stwarzające swemu rogatemu suwerenowi warunki dostosowane do jego potrzeb, kusi żyznością gleby także twardo stąpającą po ziemi Pannę, lecz przeszkodą nie do pokonania może okazać się jej zmienność i niekonsekwencja w dążeniu do wytyczonego celu, powstająca w wyniku podatności na napływające z zewnątrz bodźce rozpraszające uwagę i nakierowujące ją na zgoła inne tory. Takim bodźcem może być nagle pojawiająca się szansa na wyrwanie się z monotonii, w której niecierpliwość dopatruje się zwiastuna nieuchronnej porażki (kwadratura Merkurego do aktywnego Saturna, dodatkowo aspektowana przez pogrążonego w najśmielszych snach Neptuna), albo możliwość zgarnięcia więcej, niż Panna zdołałaby unieść (tranzyt Jowisza będącego w bliskich stosunkach z Marsem). I jedno, i drugie rozwiązanie na dłuższą metę nie zapewnia jej pożądanego dobrobytu, ucząc ufności w poleganiu na sobie i konieczności dochowania wierności raz powziętym decyzjom. Posadowienie na przeciwległym skraju ekliptyki, tym razem w domu ósmym, implikuje znacznie bardziej drastyczne przeciwności, związane z nauką ponoszenia strat, a także akceptacji odrzucenia i przemijalności wszystkiego, co ma swój udział w nieustannie wirującym kręgu życia (w czym walny udział ma moszczący sobie tamże swe gniazdko Chiron ). Dla Panny, tak bardzo przywiązanej do dóbr podnoszących komfort bytowania, stanowi to szczególnie trudną lekcję. 
    
Napięciowy charakter między domem trzecim (komunikacja, medialność, wiedza konwencjonalna, rodzeństwo) a dziewiątym (macierz rozumowania abstrakcyjnego, alternatywnych źródeł poznania, podróży i eksploracji - w tym i peregrynacji duchowych; siedziba ojca) szczególnie uwidacznia się u Panien, odczuwających przemożne pragnienie zaakcentowania i podkreślenia swej intelektualnej niezależności. Oczytanie, szeroki wachlarz zainteresowań i wyszukany styl bycia nie okazują się wystarczające, jako że Pannom, choć na ogół pewnym swej wartości, daleko jednak do próżności. Sztampowe komplementy, sypiące się jak pszeniczne kłosy z na wpółprzymkniętych okien spichlerza w wyjątkowo urodzajny schyłek lata, nie zadowalają ich apetytu na pochwały; pragną, by miały one uzasadnienie w autentycznym podziwie dla pielęgnowanej z właściwym im pietyzmem oryginalności. Niestety, kłóci się to z ich nieprzystępnością i nieustępującym deficytem zaufania, występującymi również w czterech ścianach domowego ogniska. W konsekwencji wybierają drogę samotników, żądając uznania, o które uparcie zabiegają, lecz które rzadko kiedy otrzymują, a to ze względu na niską popularność przedmiotów swoich zainteresowań. Wzrasta wtenczas poczucie wyobcowania, wspomagane kiełkującą sarkastycznością, służące, niby rozłożysta płachta, jako schronienie przed światem, ustosunkowanym do nich nieprzychylnie - tym bardziej, gdy mocno aspektowany (zwłaszcza maleficznie, sans. paphakartari) jest dom dwunasty (matryca podświadomości i samopoznania, lęków, traum, przeciwności, ukrytych wrogów). Podobnie sprawy mają się w przypadku przebywania w domu czwartym (historia genealogiczna, geneza rodu, rodzina, najbliższe otoczenie; matka), w którym Panna ma przytłaczające ją poczucie bycia osaczoną i non stop kontrolowaną, co może przełożyć się na chęć ucieczki w kierunku kariery (dom dziesiąty). Niestety dla niej, po wyrwaniu się z zacieśniających się z każdym rokiem rodzinnych pieleszy może odkryć, że nie jest zdolna do podjęcie samodzielnej decyzji, mimo iż naturalnie wywodzi się przecież z domu szóstego (matrycy pracy, powinności, a także zdrowia). 

                                   ***                                   

Leszek Szuman, nieżyjący już polski ekonomista, tłumacz, a także astrolog, w takich oto słowach podsumował archetypowy charakter zodiakalnej Panny: "Panna stroni od wszystkiego co potężne, nieforemne, nieokreślone, niejasne, bezgraniczne, bez umiaru, chaotyczne, nieuchwytne, nieobliczalne, asymetryczne, nieprzewidziane, krańcowe, nieporządne, nieczyste, co nie ma podstaw, co zeszło na psy. Dalej: co opiera się na wyczuciu, na domysłach, co jest niepewne, wątpliwe. Nie lubi rozrzutności, lekkomyślności, życia nad stan." 

I na tym właściwie można by zakończyć.  
Bo Panna, choć intelektualistka z krwi i kości, przez wzgląd na swą kobiecą naturę nie przepada za strzępieniem jęzora po próżnicy.  



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

TRAFIŁEŚ TU - I CO DALEJ?

TRAFIŁEŚ TU - I CO DALEJ?

Drogi Czytelniku,  Skoro już tu trafiłeś, miło mi Cię powitać. Usiądź wygodnie i rozgość się. Jeśli chcesz, przygotuj też sobie coś do przek...