Potrzebuję.
Potrzebuję świata, który mnie nie odrzuci, nawet jeśli pierwej odtrąciłem sam siebie.
Jeśli potrzebuję nie tyle świata, potrzebuję zaś choćby i tylko ciebie, jako uosobienia tegoż świata, który złożyć miałby pokłon przed mą ułomnością – po to, by cię spętać, zniewolić, zasiać ziarno nadziei, które, pieszczone żarem oczekiwań, wybuchnie goryczą przechodzącą w nienawiść.
Wreszcie, potrzebuję siebie, by temu światu ukazać swą postać - wpierw skarłowaciałą, dygocącą ze strachu, w pełnym rynsztunku, ze splątanym językiem; później zaś mężną, nieustraszoną, przed troskami swemi nie umykającą, w słabości odnajdującą siłę zali najpotężniejszą.
***
Na początku było słowo, a słowu temu było "potrzeba".
Jeślim niekompletny, żądanie jest pierwszy krokiem ku wyzwoleniu, lecz wiara w moc słowa, nie zaś czynu, może uwiązać u wezgłowia opieszałości mą wolę, która zdolna jest to wyzwolenie osiągnąć.
Jeślim zaś kompletny, po cóż miałbym czegokolwiek żądać?
Po cóż jednak miałbym istnieć, jeśli to życie właśnie najpiękniejszą formę pragnienia przybiera?
Pragnę, by żyć.
Żyję, by pragnąć.
Pragnąć życia, którego wbrew swym obawom utracić nie mogę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz