Ptaku,
Co wiatrem niesion
Kręgi w przestworzach kreślisz,
Czy w kołowaniu tym,
Trzepotem swych skrzydeł czynionym
Nie wspomagasz tego, który cię unosi?
Wietrze zachodni,
Co bez tchu zaczerpnięcia
Pędzisz na spotkanie ze swym bratem,
Co ze wschodu przybywa
Czyż w istocie przykrości ci nie sprawi,
Jeśli nie uściskasz go prędzej
Niż on cię obejmie?
Żabo,
Co lepkim swym ozorem
Zagarniasz szusującego taflą jeziora nartnika
Czyż w sytości posiłku nie wyrażasz zań podziękowania?
A może to owad ów
Składa tobie swe życie w ofierze,
Mknąc ciemniejącym tunelem,
By raz na zawsze rozstać się ze światłem?
Człowieku,
Co oczyma swemi
Łypiesz na ów spektakl
Czy nie umknie twej uwadze
Pikująca kurtyna, co opadnie
Wieńcząc dzieło życia,
Które czmychnęło ci między palcami?
Czy to Śmierć,
Przycupnąwszy za węgłem
Dybie na ciebie
Czy to ty rozścielasz przed nią dywan
Mieniący się purpurą,
Choć zdjęty trwogą
Zatrzaskujesz zasuwę
W drzwiach swego serca?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz